poniedziałek, 20 grudnia 2010

Die Toten Hosen 6.10.2010

Tak, czasami zapominam, że mam bloga...
Tak, wiem, że z opóźnieniem większym niż PKP w śnieżycę...
Ale lepiej późno niż wcale ;)

9:00 - Przegląd You Tube. Obudziłam się ok. 8:00 co mi się zwykle nie zdarza (zwłaszcza w dniu koncertu - czasem noc przed nie mogę w ogóle spać) - ale to może dlatego, że nie docierało do mnie, że pójde na koncert. No wiecie, nigdzie nie trzeba jechać, nie ma podróży przez pół Polski, nie ma tego klimatu - wszystko na miejscu. Tak więc byłam niejako oazą spokoju i nie ogarniałam faktu koncertu. Przeglądam YT myśląc "może są jakieś filmiki z Poznania (gdzie grali dzień wcześniej). Były. Zaczęłam oglądać. W tym momencie do mnie dotarło - "O cholera, koncert oO" Przygotowania czas zacząć

14:00 - Bilet spakowany. Dvd i płyty do podpisania spakowane. Kartki na autografy dla znajomych spakowane. Można iść Gwizdnęłam Justynie (współlokatorce) telefon i przez całą drogę słuchałam DTH (w swoim oszczędzałam baterię, jako, że nie miałam aparatu a zdjęcia chciałam jednak czymś robić). Ok. 15 byłam w Gdańsku, zahaczyłam jeszcze o Empik, przejrzałam nowego "Teraz Rocka", przeczytałam artykuł o Hosen, zobaczyłam ze 3 zapowiedzi koncertu, uznałam dzień za udany i wyszłam.
Droga do Parlamentu - nawet tak długo nie błądziłam xD Przed 16 już byłam ( no co, w domu bym nie wysiedziała... zresztą nie lubię nigdzie lecieć na ostatnią chwilę ). Myślę sobie - posiedzę sobie elegancko przed klubem, poczekam, zajmę jakieś fajne miejsce... docieram pod klub - no i zonk. 5 Niemców już oblega wejście do klubu. Aha. super. Jeden coś tam rzucił uwagę na temat mojej koszulki, że fajna... No co ma nie być fajna, kiedy sama ją robiłam Wszyscy w "firmowych" koszulkach, bluzach DTH, a ja swojej zapomniałam wziać z domu, więc w pracy zrobiłam sobie okazjonalną xDD A wyglądała tak:


No nic, stoję, czekam. Potem mi się znudziło i zaczęłam robić kółka dookoła klubu, zerkając co chwila w stronę tourbusu... Tak myślę, że to był tourbus. Stały 2 na niemieckich blachach, wiec raczej tak xD Po jakimś czasie ilość Niemców przypadająca na jednego Polaka w obrębie 100m od parlamentu zaczęła wzrastać. A Hosenów nie widać. Czaiłam się na jakieś zdjęcia i autografy przed koncertem a ich nie ma... no nic, poczekam - i tak nie mam co robić. W międzyczasie zaczęło się robić trochę chłodno, ale ok, wytrzymamy
Po jakimś czasie podjechał 3 niemiecki autokar. No wycieczka normalnie -_-' (czy oni nie mają koncertów u siebie?). W tym samym czasie zauważam, że jakiś gość rozmawia przez telefon po polsku. Swój człowiek! Kiedy skończył, podeszłam do niego i spytałam czy też przyjechał na koncert... No i tak poznałam kolegów Łukasza i Tomka Zabijaliśmy czas rozmową o Hosen i staraniu się nie zamarznąć (tak, ja miałam najgorzej xD). Co chwila zerkamy w stronę parkingu, żeby przyuważyć ich, kiedy będą szli (to "co chwila" jest naprawdę znaczące, bo właściwie nie odrywaliśmy wzroku od tamtych okolic). W którymś momencie tak patrzę, patrzę... i mówię do chłopaków "Ej, czy mi się wydaje, czy widzę Kuddela?" [gitarzysta] Łukasz - "O kurde to on" Ja - "Ha!" (to było bardziej takie wewnętrzne "ha!" świadczące o tym, że niektóre osoby nawet ja rozpoznam z niemałej odległości, chociaż nigdy nie widziałam ich tak blisko). Idziemy Łukasz podleciał do zdjęcia, potem ja dałam Tomkowi swój telefon (jako, że mój kumpel z aparatem się jeszcze nie pojawił), ale coś mu nie wychodziło, więc zrobił zdjęcie aparatem i powiedział, że potem mi prześlą.
O Jezu miałam zdjęcie z Kuddelem
Szukamy wzrokiem reszty. Nie ma. Kuddel wszedł do hotelu i to by było na tyle. Brakowało mi 4 osób. Myśleliśmy, że za chwilę się zjawią. Ale nie.
I wtedy byliśmy świadkami pierwszego tego dnia teleportu oO Bo inaczej się tego nie da ująć. Jak 5 chłopa (no dobra, 4) zdołało przetransportować się do hotelu, do którego prowadziła jedna droga, będąca ciągle pod naszą obserwacją? Maaaaaaaagia...
Umieją się teleportować. Ten tourbus jest dla picu.

Rozkminiając przez najbliższe pół godziny w/w zjawisko, poszliśmy do Żabki. Po piwo xD Znaczy się chłopaki poszli po piwo, ja im tylko towarzyszyłam (i potem pomagałam nieco to piwo wypić, ale to szczegół... No co, zimno było xD).

Ok. 18:00 zjawia się Bartek - kumpel Justyny, a od niedawna i mój xD To z nim miałam iść na koncert. Justyna też się zjawiła - tak, żeby potowarzyszyć Na tamtą chwilę mój poziom odporności na zimno był zadziwiająco niski i jakoś dziwnie marzyłam o tym, żeby zaczęli wpuszczać ludzi (wiecie co - myślałam że przed AFI było zimno... ale w porównaniu z tym, to wtedy było jeszcze ciepło). Dochodzę do wniosku, że jeśli wyjdę z tego koncertu bez przeziębienia, to będę masterem.

19:00 - zaczynają wpuszczać ludzi. Justyna sobie idzie, my wbijamy do środka. Bilet, szatnia i pod drzwi. Po jakimś czasie drzwi się otwierają. Kilku osobom udało się wbiec, reszcie zamknęli. No co to miało kurde być? -_-' Niemcy przed nami (nie żeby za nami ich nie było, ale przed nami byli ci, którzy koczowali przed wejściem). Czekamy. Bartek chce iść po piwo. Każę mu się zamknąć. Nadal czekamy. W końcu otworzyli - to był chyba najszybszy sprint w moim życiu xD Ostatecznie wylądowałam w 2 rzędzie, jedną ręką trzymałam się barierki. Barierki... hmm... taka odległość od sceny to mi się podobała Obok był Łukasz, za mną Bartek i Tomek. Przede mną 2 Niemki (o których jeszcze wspomnę). Czekając na rozpoczęcie zastanawiam się, jaki odsetek publiczności stanowią Niemcy. Dochodzę do wniosku, że duży. Bardzo duży.

20:00 - Wchodzi support. Generalnie chłopaki mieli przerąbane, bo Niemcy chcieli Hosen - my czekając na AFI przynajmniej próbowaliśmy się bawić, nie staliśmy i oscentacyjnie pokazywaliśmy, że supportu to my nie chcemy... no ale cóż... Aż mi ich trochę było szkoda, bo nie byli tacy straszni. No ale co poradzić. W międzyczasie kombinuję, jak tu wbić się na barierki. Problem stanowi Niemka przede mną i ewentualnie jej koleżanka z boku. Charakterystyka Niemki: "objętościowo" gdzieś tak 3 razy taka jak ja, nawet nie drgnie, kiedy lekko przesuwałam rękę po barierce, żeby zrobić sobie miejsce, to ona zaraz tę rękę odsuwała. Mało tego - rozłożyła sie z łokciami na barierce tak, że myślałam, że zaraz całą zajmie. Cholera. Jak stoję przy barierkach to staram się stać tak, żeby jak najmniej miejsca zająć, żeby się jeszce ludzie obok mnie zmieścili... ale nie ona... Ta co się zachowywała, jakby tę barierkę ze sobą przyniosła i nie da jej nikomu dotknąć -_-' Jeszcze potem do mnie z tekstem, że nie ma miejsca i że nie wejde (jakbyś kuźwa zabrała te łokcie to było ) - mówię, jej, że to ludzie z tyłu napierają, ale nie wyglądała na zbytnio przekonaną. Jej problem. A wiecie co było najbardziej wkurzające? Niemka - ma miliard okazji na koncert w swoim kraju, a jak się okazało miała bilety na wszystkie koncerty DTH w Polsce. Nie no, ja jej nie wypominam, chce to niech jeździ, tylko kurrrrde mogła by dać ludziom też się trochę zabawić... no żesz...

21:00 - support schodzi, ciśnienie mi rośnie. Wnoszą sprzęt Hosen, ja skupiam wzrok na wejściu, żeby zauważyć kiedy wejdą. Nagle zaczynam słyszeć jakieś piski. Patrzę na wejście - no nie ma ich jeszcze. Spojrzałam w górę (Parlement ma 3 poziomy - scenę i jeszcze 2 "piętra") - widzę Andiego na piętrze oO No żesz, kolejny teleport oO Potem zauważam Breitiego i Voma - znaczy się są tam chyba wszyscy. Andi odstawia jakieś cyrki, Vom też (czyli normalka xD). Zauważam Kuddela - zaczynają schodzić - ale oczywiście nie naokoło czy tam w dół i normalnym wejściem na scenę, tylko przeszli przez barierkę na piętrze i elegancko zeszli po głośnikach i skrzyniach na scenę xD Tak, to takie w ich stylu xD 2 już na scenie - gdzie jest Campino? Odwracam głowę - akurat schodził. Ja pierdziele, jak oni byli blisko oO Barierki publiczności prawie że zaczynały się tam, gdzie kończyła się scena. Stojąc w pierwszym rzędzie o dobrze się wychylając można ich chyba było dotknąć oO Campino na scenie - ja już mam zgona. Zaczynają grać - no i się zaczęło Setlista - tak mniej więcej: Strom, Du lebst nur einmal, Vida Desesperada Innen alles neu, Auswartsspiel, Disco, Alles Was War, Madeleine, Liebeslied, Das Madchen aus Rottweil, Wunsch dir was, Call Of The Wild, Cokane In My Brain, Niemals Einer Meinung, Alles aus liebe, Should I Stay Or Should I Go, Verschwende deine Zeit, Steh auf wenn du am Boden bist, Pushed again, Hier Kommt Alex, Shonen Gruss Auf wiedersehen. Gdzieś w połowie koncertu przekonałam się, co to jest dobry [punk]rockowy koncert. To był chaos nie do ogarnięcia xD Wyrzuciło mnie gdzies do środka publiczności, może troche bliżej, bywały chwile kiedy myślałam, że nie dożyję końca koncertu (w pewnym momencie aż się ochroniarz zainteresował czy wszystko ze mną ok, bo jedną dziewczynę już zdążyli wynieść - powiedziałam, że jest ok... że niby co, na DTH mieli by mnie wynosić? O nie nie nie, nie ma takiej opcji ). Po godzinie - ból wszystkiego - rąk, pleców, nóg, bioder i wszystkiego innego po drodze. Miałam tego świadomość, ale ból do mnie jeszcze nie docierał. Było zbyt pięknie Campino się do mnie parę razy ze sceny uśmiechnął <33333, Andi też. W ogóle ich kontakt z publicznością był genialny jak zwykle - Campino między piosenkami mówił (a raczej czytał xD) po polsku, Kuddel szczerzył się do zdjęć, Andi podobno skoczył w publiczność z gitarę ale kuuurde wtedy musiałam być gdzies z tyłu i nic nie widziałam Za to widziałam, kiedy Campino wspiął się na piętro, chodził po nim trzymając się barierki, po czym starym zwyczajem wskoczył w publiczność Gdybym stała tam, gdzie stałam na początku, to bym była bliżej, ale potem już stałam za daleko akcji Za to spadło na mnie trochę piwa i wody, które Campino rzucał ze sceny Zawsze to jakaś ochłoda ^^ Potem były bisy - wracali chyba ze 3 razy Grali (kolejności bisów nie pamietam): Zamrożona wyborowa (hicior imprezy xDD), Liebesspieler, Bonnie & Clyde (pamiętan, bo wtedy Campino tak na mnie fajnie spojrzał... Chyba musiałam być w niezłym stanie xD), 10 kleine Jagermeister, Freunde, Blitzkrieg Bop, I Feel Fine, Schon sein, You'll Never Walk Alone (pewnie jeszcze o czymś zapomniałam). Andi zaczął rozdawać kostki do grania - i tu miałam lekkiego nerwa. Przede mną stały 2 małe dziewczynki, gdzieś tak z 10-12 lat, to już był bok sceny, więc w miarę bezpiecznie, ich matka zaraz za nimi... Wszystkie 3 dostały, a ja nie
Ehhh.... no trudno się mówi.
Ale muszę dodać, że w międzyczasie rozwiązała się zagadka gdzie jest krzyż. A mianowicie - krzyż był na koncercie Dokładniej rzecz ujmując - ludzie na górze mieli transparent z godłem Hosen i Bad Religion, a po środku był duży biały krzyż z napisem - tak więc odnalazłam krzyż ^^.

23:00 - koniec koncertu. 2h szaleństwa i chaosu. Jeden z najlepszych koncertów na jakim byłam - zobaczyć Hosen na żywo to coś cudownego - ogień, energia i szpagaty w powietrzu Wyszłam na zewnątrz - w mokrej koszulce (jako że jakieś 10 min później już się ze mnie lało a włosy mogłam wykręcać xD) - doszłam do wniosku, że jeśli po tym wszystkim wyjdę bez choroby - to będę master to potęgi entej xD Wróciłam do środka do reszty - znalazłam chłopaków i zaczęliśmy nawijać o koncercie. Przede mną było jeszcze najważniejsze zadanie - zdjęcia z Hosenami. W międzyczasie zastanawiamy się, czy iść pod tourbus czy czekać tutaj. Łukasz mówi, że lepiej w klubie. Ok, zostajemy. Chwilę później zjawiła sie Justyna, co mnie zdziwiło - niemniej było miło ^^ Siedzimy, pijemy (podkradałam Bartkowi piwo, bo już byłam w takim stanie, że chciałam sie napić czegokolwiek xD). Nie wiem ile czasu minęło, ale nagle Justyna do mnie mówi "Odwóć się i zobacz kto za tobą stoi". Odwracam się i co widzę? Na niższym piętrze tłum ludzi a w środku Campino oO 5 metrów ode mnie oO Czyli jednak zostali w klubie na, nazwijmy to, after-party. Ja już w szoku, zgarniam Łukasza i lecimy do niego, rozkminiając ich kolejny tego dnia teleport. Miałam zabrać ze sobą wszystko co miałam do podpisania, ale nie miałam już na to siły - chciałam już tylko zdjęcia. Lecimy. Po chwili zatrzymuję się, odwracam, Łukasza nie ma. Zauważyłam go w tyle - spojrzał na mnie i się zatrzymał. W tym momencie zauważyłam, że koło niego stoi Andi (którego lecąc do Campino minęłam i nie zauważyłam xDDD). Nie mogąc przegapić takiej okazji podleciałam i ustawiłam się ładnie do zdjęcia (a Andi był bardzo sympatyczny, bardzo ^^). Z zacieszem na mordzie czekam aż Campino wyjdzie na górę. Wyszedł. lecimy do niego, próbując przebić się przez tych, którzy też się czają na zdjęcie. Łukasz dał mi aparat, żebym zrobiła mu zdjecie z Campino. Stoję z aparatem jakieś 2 metry od niego (O Jezu <3) i czekam. On z kimś rozmawia. Nagle mnie zauważył - spojrzał na mnie, uśmiechnął się - "Hi" I to był szok oO Jeszcze nic nie zdążyłam zrobić, nawet podejść w miarę blisko, a on uśmiecha się do mnie, wita i podaje mi rękę oO Chyba dopiero po sekundzie ogarnęłam sytuację. Spojrzał na mnie raz jeszcze i chyba potem zaczął dalej z kimś gadać. Chwilę później Łukasz ustawia się do zdjęcia, robię zdjęcie, czekam na swoją kolej. Ktoś mi się wciął w kolejkę, ale to nic, dłużej sobie na Campino popatrzę xD Moja kolej - podchodzę bliżej. Zauważył mnie - znowu sie uśmiechnął (uroczo to robi ^^). Spojrzał na mnie i zauważył moją koszulkę - wskazał na nią:
"Nice T-shirt"
'Danke"
Potem spytał mnie po niemiecku skąd ją mam - powiedziałam, że sama ją zrobiłam. Wtedy podał mi rękę po raz drugi. Z uznaniem. Podwójny szok i +50 do respektu. Kolej na zdjęcie. Jezuu, czekałam na tę chwilę od czasu ostatniego ich koncertu. A nawet jeszcze dłużej. I w końcu marzenie się spełniło. Podziekowałam mu, on się do mnie uśmiechnął raz jeszcze. Wracam do ludzi próbując ogarnąć sytuację. Justyna mi mówiła, że miałam jakiś dziwny zaciesz na ryju xD Nie dociera do mnie pół faktów z otoczenia (Justyna do mnie: "Ale Campino jest faaaaaajny - ja tak siedze, on na mnie spojrzał, pomachałam mu, on się uśmiechnął i mi odmachał" xD). Po chwili doszłam do wniosku, że jeszcze by mi się zdjęcie z Vomem przydało. Breitiego raczej nie znajdę, ale Voma to bym gdzieś znalazła. Idę go szukać. I tu znowu teleport - był Campino, był Andi - i nagle ich nie ma oO
Oni mnie chyba nigdy nie przestaną zadziwiać.
No nic, lecę szukać Voma. I co? I znalazłam Wracam się po Łukasza i idziemy. Chwila cierpliwości i mam kolejne zdjęcie Misja wykonana. Chłopaki też planują się już zwijać. Wychodzimy przed klub, żegnamy się i rozchodzimy w swoje strony. Ja, Justyna i Bartek idziemy jeszcze po wino (teraz jak o tym myślę, to nawet nie wiem właściwie dlaczego xD). Zaczynam odczuwać ból - dopiero teraz xD Skutkiem czego Bartek niósł mnie na barana przez jakiś odcinek drogi (albo to moje zmęczenie, albo nam po prostu odbiło, nie wiem xD).

Łukasz i Tomek przesłali mi zdjęcia, tak więc mogę się nimi pochwalić ^^
Aha, pisałam już może, że Bartek złapał i dał mi puszkę po piwie którą rzucił w publiczność Campino? Nie? No to wspominam ^^

I zdjęcia:






To kiedy kolejny koncert? ;)

poniedziałek, 5 lipca 2010

Dance! Dance! Daaaance!!!

2 lipca - Gdynia - Babie Doły - drugi dzień Open'er Festival. Dzień na który czekałam tak strasznie długo... Nie będę się rozpisywać o wszystkich przygotowaniach, czekaniu - liczył się tylko ten jeden magiczny koncert. Ustawianie sprzetu. Gitara Gustafa na scenie - wtedy zaczyna do mnie docierać, co się dzieje.
I nagle
Wychodzą
Najpierw Sam, Mats i CJ
Potem Björn
Na końcu Gustaf
W tym momencie przypomniałam sobie, że miałam oddychać.
Zaczęli od The Quarry. Ja już prawie zwariowałam - The Quarry albo High Heels to były te piosenki które najbardziej najbardziej chciałam usłyszeć. A tu takie wejście. O Boże. W tym momencie kochałam ich najbardziej na świecie. Jezu to było piękne. Nie pamietam dokładnie kolejności, ale potem było chyba God Knows, a potem White Wall... White Wall - piosenka którą kocham w wersji live, nie spodziewałam się, że ją zagrają - kiedy zaczęli... to ja nie wiem... myślałam że zwariuję - to było za piękne, żeby było prawdziwe... a jednak... Potem (kolejność mogę pomylić) Mr Moon ("nowa" wersja, bardziej akustyczna), The Band, Sheepdog (po tej piosence myślałam, że zdarłam gardło na amen xD), Gloria (o kurde jak oni to zaczynali <3 ), Memphis Tennesseee, Down In The Past, Mean Street, Give Me Fire, Long Before Rock'n'roll, If I Don't Live Today, Then I Might Be Here Tomorrow (popłakałam się... popłakałam się rok temu jak oglądałam Rock Am Ring i to zagrali, popłakałam się i teraz)... Zeszli na chwilę, wrócili z Dance With Somebody - nasz polski Street Team miał przygotowany flashmob - wyszło nam to średnio, ale frajda była :D
Nie potrafię oddać emocji które miały miejsce na koncercie, tej wspaniałej atmosfery, tego całego nastroju - Mando jak zwykle dali z siebie wszystko - ale tym razem w końcu mogłam zobaczyć to na żywo, poczuć to na własnej skórze... Ja nie potrafię tego opisać - może zdjęcia oddadzą choć po części to, co tam się działo:










To był chyba najwspanialszy koncert w moim życiu... a to jeszcze nie był koniec. Przed nami było jeszcze spotkanie z Mando. Spotkanie które było dla mnie tym ważne, że miałam dla nich mały prezent... Po jakimś czasie zjawił się Carlos - manager i zaprowadził nas na tyły signing tent. Stoimy, czekamy, śpiewamy - po chwili przychodzą. Na początku widziałam tylko Björna, CJa, Matsa i Sama, dopiero po chwili zjawił sie Gustaf. Ta chwila kiedy witali się z nami - była jedną z najpiękniejszych tego wieczoru. Dla mnie najpiękniejszy moment miał dopiero nadejść. Po któtkiej rozmowie przyszła kolej na nasze prezenty - podchodzę do Gustafa i podaję mu tubę: "From me and our Street Team".
Otwierają.
A w środku:

Rysunek, który rysowałam 4 miesiące. Specjalnie dla nich. w dowód wdzięczności za wszystko - za muzykę, za to, że przyjechali do Polski, za to, że są. Tak bardzo chciałam im go dać. I marzenie się spełniło. Kiedy go otworzyli i zobaczyłam uśmiechy na ich twarzach wiedziałam, że to jedna z najcudowniejszych chwil w moim życiu. W tym momencie poczułam, że warto było przez 4 miesiące męczyć się rysując na starym komputerze, nie spać po nocach - warto było dla tej chwili. Kiedy jeszcze Gustaf powiedział, że powieszą rysunek u siebie w studiu, myślałam, że to sen. To było zbyt piękne. A jednak :D
Potem jeszcze autografy, pamiątkowe zdjęcie - i dzień można uznać za skończony. Dzień, który zapamiętam do końca życia.

Mando Diao - dziękuję wam za wszystko.
Dziękuję za to, że przyjechaliście do Polski
Dziękuję, za wspaniały koncert
Dziękuję za to, że okazaliście się być tak wspaniałymi ludźmi
W końcu - dziękuję za to, że spodobał się wam mój rysunek :) Nie ma dla mnie lepszej nagrody niż wasza radość :)
DZIĘKUJĘ!!!

I do zobaczenia następnym razem - oby jak najszybciej :)

piątek, 7 maja 2010

AFI Warsaw 21.04.2010

To co się działo na tym koncercie jest nie do opisania... legendarny drugi bis... akcja ze świetlikami na "On The Arrow"... to wszystko co się działo na scenie...
Brak słów żeby to opisać...
Może zdjęcia oddadzą chociaż część tej magii która tam miała miejsce:








To była magia i coś niezapomnianego.
To było jedno z najlepszych wystąpień jakie w życiu widziałam
Mam nadzieję, że jeszcze wrócą do Polski... muszą ;)

Thank you guys! :D

piątek, 22 stycznia 2010

MANDO DIAO NA OPENERZE!!!

Dowiedziałam się wczoraj... ale byłam zbyt zszokowana by coś napisać.
Nie żeby dzisiaj mi przeszło, ale przynajmniej staram się już w miarę trzeźwo myśleć...
A więc
Proszę państwa
MANDO DIAO PRZYJEŻDZAJĄ DO POLSKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! NA OPEN'ER FESTIVAL :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D
http://www.opener.pl/pl/artist/mando_diao
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że mieszkam teraz w Gdańsku. Open'er jest w Gdyni. Jeśli powiem, że to blisko, to nawet z tym przesadzę ;]

Dziękuję wszystkim, którzy na nich głosowali.
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do promowania ich w Polsce.
Dziękuję wszystkim fanom za to że są.
Dziękuję mediom, że zaczęły o nich mówić.
No i... a może przede wszystkim - DZIĘKUJE MANDO ZA TO ŻE W KOŃCU PRZYJADĄ!!! :D

Wiedziałam, że w końcu kiedyś przyjadą... Jakie piękne są chwile, kiedy marzenia się spełniają :D
(wiem, że cała ta notka jest chaotyczna, ale to z wrażenia. Chyba po prostu do mnie to jeszcze nie dotarło xD)

No to... do zobaczenia w lipcu! :D

czwartek, 31 grudnia 2009

Goodbye 2009

Kolejny rok sie kończy, czas na podsumowanie... To był muzycznie całkiem fajny rok - przynajmniej dla mnie. Sporo nowych płyt i ciekawych wydarzeń... Chciałam wybrać 10 najważniejszych dla mnie rzeczy, ale nie mogłam do 10 doliczyć (przynajmniej w tej chwili)... wyszło mi 8 xD

1. To był zdecydowanie rok Mando Diao; nie tylko dla mnie - dla nich także ;) Wydali świetną płytę, stali się znani w wielu krajach, "Dance With Somebody" ogłoszono najczęściej graną piosenką w Niemczech, "Give Me Fire" zdobyła status platynowej płyty, zgarnęli kilka prestiżowych nagród, zdobyli 4 nominacje do Grammis... pewnie o czymś jeszcze zapomniałam, ale to był dla nich pracowity rok, co do tego nie ma wątpliwości :)
Potem niespodziewana płyta z b-side'ami + dvd ( których to szczęśliwą posiadaczką jestem :P), Give Me Fire Winter Edition (czyli Give Me Fire + b'sidy z singli do niej + jedna nowa piosenka + 16min dvd ... tylko skąd to wziąć xD), zapowiedź filmu o Mando, który ma się ukazać w nadchodzącym roku (mam nadzieję, że trwa dłużej niż pół godziny... albo Ingen Kom Ner którego szukam od roku i jeszcze nie znalazłam -_-) - jednym słowem chłopaki szaleją :)
Jeśli chodzi o mnie, mogą tak szaleć cały czas ;)
No i może w nadchodzącym roku w końcu zawitają do Polski... najwyższa pora ;)
PROOOOOOOOOOOOSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ! :D

2. Die Toten Hosen i ich wspaniały koncert w Polsce :D Kiedy dowiedziałam się, że mają zagrać, poczułam, że spełnia się jedno z moich marzeń - doczekałam się tej pięknej chwili. (Dag, dzięki że chciało Ci się tam ze mną jechać ^^)... No być jedną z nielicznych osób które dostały autografy - bezcenne :D Co prawda nie osobiście, zdjęć też nie udało się zrobić... Ale wiem, że jeszcze wrócą - nie wypaliło we wrześniu, planują w przyszłym roku.
Trzymam ich za słowo :D

3. AFI w Polsce - w końcu! :D Po przeczytaniu notki na forum, całe forum zwariowało xD Najdziwniejsze jest to (i tak jest chyba zawsze), że się na ulubiony zespół czeka.... i czeka... i czeka... i czeka (patrz Mando Diao xD)... a potem jak w końcu przyjedzie to sie w to nie chce uwierzyć :P
Nieeeeeeemniej - bilet już mam, szykuje się wielki forumowy zlot... no i byle do kwietnia! :D
PS: Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o premierze "Crash Love" - płyta świeża, ciekawa... nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć te kawałki na żywo ;)

4. Śmierć Michaela Jacksona. Kiedy o tym usłyszałam, to nagle ogarnęło mnie takie dziwne uczucie... przecież on "zawsze był" - od kiedy pamiętam. I nagle stało się inaczej... Ludzie nie powinni umierać mając 50 lat... a już na pewno nie artyści. Przynajmniej stacje muzyczne nagle sobie o nim przypomniały i zaczęły nadawać teledyski których w życiu na oczy nie widziałam. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak mało jego twórczości znam. Media dostarczały nam tylko te najsłynniejsze piosenki, od czasu do czasu dorzuciły coś mniej znanego... Teraz, kiedy zrobiły "przegląd przez twórczość" widać, jak różnorodnym był artystą - w jego piosenkach można było znaleźć wszystkie gatunki - od disco, przez pop, ballady aż po rockowe kawałki.
Nie będzie już takiego drugiego artysty. Podejrzewam, że nawet nikt nie próbowałby do jego miana kandydować. Bo to nie ma sensu.

5. Płyta Billy Talent (oni chyba nigdy nie będa mieli problemów z nazewnictwem płyt... ciekawa jestem do ilu dojdą... "Billy Talent XVIII"? xD) - i moim skromnym zdaniem to naprawdę dobra płyta :D Brakuje mi trochę tych krzyków Bena, płyta nabiera przez to troche innego charakteru... Ale i tak 90% piosenek na niej (a może nawet i więcej) trafia w moje oczekiwania - tak trzymać!

6. Płyta Green Day - kolejny koncert album, jak dla mnie lepszy od American Idiot... jakoś po prostu więcej piosenek mi się podoba. Historia Glorii i Christiana - Green Day chyba specjalizuje się w opowiadaniu konkretnych historii na swoich płytach; a przynajmniej dobrze im to wychodzi.

7. Carl Noren i jego próby odłączenia się od Sugarplum Fairy xD Nie no, spokojnie, tylko żartuję - z tego co wiem Sugarplum nie grozi żaden rozpad, podobno pracują nad nową płytą. A Carl po prostu zaczął jakiś solowy projekt. Współpracuje z Matsem Bjorke z Mando Diao i chyba im ta współpraca wychodzi, bo z tego co widzę, zapowiada się ciekawy projekt. Dodatkowo przez jakiś czas był supportem przed koncertami Mando w Niemczech...
Ciekawi mnie bardzo, co może z tego wyjść... ale oczywiście życzę mu powodzenia ;)

8. Disturbed - tak wiem, że nie wydali nic nowego, ale któregoś dnia przypomniałam sobie o jednej ich piosence, którą znałam... znalazłam tę płytę, potem kolejne... no i trafili w moje gusta ;) Mogę ich chyba nazwać moim odkryciem tego roku, chociaż stało się to stosunkowo niedawno. Ale chyba już mogę zaliczyć ich do zespołów, których często słucham - zwłaszcza ostatnimi czasy.

No i z tych ważniejszych to chyba już wszystko... Jak o czymś zapomniałam, to wybaczcie ^^
Co nadejdzie w 2010r? Pierwsze co przychodzi mi do głowy to koncert AFI w Polsce :D I mam nadzieję, że kilka innych równieź (tak, Mando, to do was :P)... Pewnie czekają mnie jakieś ciekawe nowe płyty... Z tych "nie-muzycznych" rzeczy, to życzę sobie w przyszłym roku jeszcze więcej talentu i cierpliwości do rysowania... i obiecuję w końcu podszkolić się z angielskiego i szwedzkiego...
I wyjazdu do Szwecji też sobie życzę ;>

A wam wszystkim (to do tych tłumów ludzi którzy to czytają) - życzę spełnienia marzeń i postanowień noworocznych, oraz wielu chwil radości z muzyki, pod jakąkolwiek jej postacią :D

niedziela, 6 grudnia 2009

Jak tak dalej pójdzie, to będę tu wchodzić raz na miesiąc i robić "the best of" z całego miesiąca xD

1. Mando Diao - Nothing Without You

Nowy teledysk Mando. Kiedy się dowiedziałam, że ma być jakiś nowy teledysk,to byłam prawie pewna, że chodzi o "The Quarry", ewentualnie "High Heels"... ale oczywiście jak zwykle w tej kwestii nikt mnie nie słucha ;] I wyszedł teledysk do "Nothing Without You". Oni chyba chcieli zrobić coś jakby połączenie "Down In The Past" i "The Wildfire"... tylko chyba trochę im nie wyszło ;) Ale żeby nie było - do teledysku nic w zasadzie nie mam - piosenka całkiem fajna, taka świąteczna, pasuje do zbliżających się świąt (tylko coś śniegu nie widać)... krótkie scenki, dużo z materiałów do nagrywania "Give Me Fire"... Śnieg stworzył fajny efekt, ale ogólnie rzecz ujmując, to trochę bym ten teledysk "wyostrzyła" - następnym razem proszę mniej filtrów ;)
No i nadal marzy mi się teldysk z fabułą... jak "Gloria"... pożyjemy zobaczymy ;)

2. http://viewmorepics.myspace.com/index.cfm?fuseaction=viewImage&friendID=493667168&albumID=360217&imageID=10030403
Zobaczyć swój rysunek na takiej stronie - bezcenne.
Dzięki Carl :)

3.

Bo grunt to zafundować sobie dobry prezent na urodziny :D

4. Mando odwołali koncerty do końca roku bo Gustaf zachorował :( Na stronie głównej nie podają żadnych informacji, więc nie wiadomo co się dzieje. Z drugiej strony - brak wiadomości to dobra wiadomość, więc mam nadzieję, że wszystko jest ok... Musi być ;)
GUSTAF NIE DAJ SIEEEEEEEEEEEEEEEE! :)


I to jak na razie wszystko co sobie przypominam... Aha - biletu na koncert AFI w Polsce jeszcze nie kupiłam, bo nie mam na to na razie kasy, ale słyszałam, że zostało już mało... Ej no, dla mnie ma starczyć i już! Nie ma innej opcji :P
Prawda?

środa, 11 listopada 2009

AFI AFI AFI!

Jak zobaczyłam to http://www.afireinside.net/events/detail.aspx?eid=64632&cmnt=1
To padłam :D
Ze szczęścia rzecz jasna :D

W koooooooooońcu po tylu latach wybiorą się do Polski :D W koooooooooońcu! :D
A wiadomo jak to z zespołami jest - jak przyjadą do Polski raz, to tak im się podoba, że wracają (no właśnie, czekam aż Billy Talent wrócą xD).

Mam tylko nadzieję, że Mando Diao nie zrobią koncertu w tym samym dniu... Nie lubię wybierać między 2 koncertami, naprawdę nie lubię ;)

Byle do kwietnia :D

PS: zaczynam się zastanawiać jak to wszystko będzie wyglądać, kiedy do Stodoły wpadnie cała banda z polskiego forum AFI... I powiem, że ciężko to sobie wyobrazić xD